Wczoraj wraz z żoną mieliśmy okazję zawitać w Krakowskiej Restauracji “Focha 42”. Lokal sprawił nam bardzo miłą niespodziankę zarówno sympatyczną obsługą jak i wyjątkowo smacznymi potrawami.
Z tą restauracją mieliśmy już do czynienia wcześniej (kilka lat wcześniej) ale właśnie ta wczorajsza wizyta skłoniła mnie do napisania tych kilku słów. Jak wiadomo w okresie między świętami a nowym rokiem człowiek zmęczony i niechętny samodzielnemu gotowaniu. Dlatego pojawił się pomysł “wyjścia w miasto” prosto po pracy. Obiad miał być lekki i delikatny by dać odpocząć naszym brzuchom po szaleństwach świątecznych.
Zbliżając się do restauracji z drżeniem patrzyliśmy na imponującą ilość samochodów zaparkowanych nie tylko na maleńkim parkingu restauracji ale też w okolicy. Całe szczęście, że przy Krakowskich Błoniach jest sporo możliwości parkowania.
Pomimo bardzo dużej ilości klientów sprawnie dostaliśmy stolik w zacisznym zakątku. Cenimy sobie takie miejsca gdzie z dala od zgiełku możemy delektować się smacznym jedzeniem.
Obsługująca nas Pani Izabella przyjęła nas iście po Królewsku wprowadzając bardzo przyjacielską i ciepłą atmosferę. Czuliśmy się doskonale zaopiekowani. Pozdrowienia tutaj dla Pani Izabelli która zaprawdę bardzo o nas dbała.
Na początek przystawki:
Bruschetta al pomodoro e speck – delikatne i smaczne, z wyraźną nutą czosnku który jednak nie dominował w potrawie a jedynie podkreślał pozostałe składniki. Potrawa tak prosta a jednocześnie dająca tak wiele radości.
Gamberetti in vino Bianco – czyli krewetki duszone w białym winie. Jednym słowem – rewelacja. Lubię krewetki choć w Krakowie jestem do nich sceptycznie nastawiony (jak wiadomo Kraków leży nad morzem ale ono już dawno wyschło). W Restauracji Focha 42 są one fantastyczne. Delikatne i soczyste zrobione wręcz w sam raz. Na oddzielną uwagę zasługuje sos z białego wina. Mistrzostwo smaku. Naprawdę dla takiego sosu można zgrzeszyć. Przyznaję, że wyczyściłem talerz z każdej kropelki tego zacnego eliksiru.
Dania główne:
Tagliatelle con pesto e pollo – ręcznie robiony świeżutki makaron, idealnie dobrane pomidorki, soczysty kurczak i reszta dodatków. Wszystko rozpływało się w ustach. Naprawdę smaczna potrawa i obfitej ilości. Aga nie była w stanie zjeść całej porcji.
Saltimbocca alla Romana – cielęcina z szynką parmeńską z sosem z białego wina. Mięso było niezmiernie delikatne wręcz rozpływające się w ustach. Troszkę brakowało mi szynki parmeńskiej która była w ilościach znikomych, ale i tak jedzenie bardzo smaczne. Sos na bazie białego wina był smaczny choć bez porównania z eliksirem z mojej przystawki.
Wyjście zaliczamy do bardzo udanych. Miła atmosfera, smaczne jedzenie, ciepło i uśmiech. Czego chcieć więcej. Sądzę że nie raz wrócimy do tej restauracji.