Dziś trafiliśmy w miejsce dość zaskakujące. Restauracja Browar Lubicz. Przez wiele lat ulica Lubicz, budynki a zwłaszcza browar były bardzo zaniedbane i na pewno nie mogły być wizytówkami miasta. Na szczęście zmieniło się to. Piękne miejsce, klimatyczne a co dla nas ważne z pyszną kuchnią.
Hasło “idziemy do Browaru Lubicz” padło bardzo spontanicznie w trakcie niedzielnych przemyśleń “gdzie by tu iść na obiad”. Krótki spacer z okolic Dworca Głównego i jesteśmy na miejscu. Bardzo zadbana okolica, klimatyczny wystrój, sympatyczna atmosfera.
Na szczęście nie było zbyt wiele osób więc dostaliśmy sprawnie stolik. Menu jest proste podzielone na dwie części – 1. Jedzenie a na drugiej stronie napoje – I to jest to! po co komu coś więcej.
Parpadelle z Borowikami – jednym słowem pyszne. Cała porcja zniknęła za jednym zamachem rozpływając się w ustach. Fantastycznie zrobione grzyby które swoim aromatem podkreślały całą potrawę. Co ciekawe szeroki makaron który na codzień nie jest naszą ulubionym gatunkiem tutaj pasował wręcz idealnie. Naprawdę doskonale przygotowane i smaczne.
Dla mnie jako zatwardziałego mięsożercy oczywiście były żeberka. Wolno pieczone z sosem BBQ, frytkami oraz sałatką Colesław. Żeberka smaczne, może troszkę dużej trzymałbym je w piecu ponieważ nie zawsze gładko odchodziły od mięsa ale to już naprawdę moje “czepianie się”. Były dobre, nie wysuszone, delikatne i poprostu smaczne. Frytki… hymmm zwyczajne 🙂 nic szczególnego, ale też nie były złe czy gumowate. FANTASTYCZNE dwa sosy domowej roboty do tego wszystkiego, czosnkowy i koktajlowy – woow dawno nie jadłem tak dobrych wyrazistych ale nie przesadzonych sosów. Naprawdę rewelacja zasługująca na oddzielna pochwałę. Najsłabsza w tym wszystkim była sałatka coleslaw która moim zdaniem trochę za długo czekała na to by trafić na stół. Proszę nie zrozumcie mnie źle, była dobra, ale widać było że “czekała na swoją kolej”.
Reasumując. Bardzo fajne miejsce z sympatycznym jedzeniem. Porcje są spore więc głodnym człowiek nie wyjdzie 🙂 Mieliśmy ochotę spróbować jeszcze deseru (któż by nie chciał spróbować takiego cuda jak Suflet czekoladowy z lodami waniliowymi, z sosem z mleka kokosowego i rumu). Wpisujemy na naszą listę pewniaków gdzie zawsze będzie można zaglądnąć czy to samemu czy też ze znajomymi. W menu jest jeszcze wiele pozycji które mamy ochotę przetestować więc na pewno tam jeszcze zawitamy a o swoich odwiedzinach napiszemy.