W grudniowy wieczór wraz z kolegami chcieliśmy skosztować wybornych żeberek. Nasz wybór padł na Ribs on Fire przy Placu Dominikańskim w Krakowie. (Jest jeszcze siostrzany lokal o tej samej nazwie na Krakowskim Kazimierzu). Lokal ten chwali się sloganem że mają Najlepsze żeberka w mieście. Konieczność wcześniejszej rezerwacji stolika wskazywała na to że faktycznie lokal ten jest popularny z doskonałą jakością potraw.
Licząc na ogromne porcje żeberek po wstępnych dywagacjach ustaliliśmy że naszą przystawką na czterech dorosłych facetów będą dwie porcje skrzydełek Bufflo – jedne w sosie łagodnym a drugie lekko pikantne.
Skrzydełka były pyszne, naprawdę doskonale przygotowane gdzie mięso samo odchodziło od kosteczek rozpływając się w ustach. Idealnie dobrana ostrość świetnie komponowała się z Piwkiem które było uzupełnieniem naszego stolika.
Przyszła pora na clue programu… i tu WIELKIE ROZCZAROWANIE! Przynajmniej moja porcja wyglądała zdecydowanie mizernie. Co gorsza mizernie też smakowała i… była kiepsko upieczona. Dzielnie prowadziłem walkę z kośćmi starając oddzielić je od mięsa, posiłkowałem się mikroskopijną ilością frytek (bardzo smacznych), i walczyłem o każdy kęs. Co ciekawe Pan kelner który nas obsługiwał nie wykazał zbytnio zaangażowania i zainteresowania w ratowaniu honoru lokalu “przekażę do kuchni, to ważna informacja” było jedynym komentarzem.
Czy to kwestia ilości klientów? Czy to kiepski dzień kucharza? Tego nie wiem. Natomiast jeśli właściciel używa tak odważnego hasła jakim jest “The Best Ribs in Town” to powinno to zobowiązywać do dbałości o szczegóły. Jak dla mnie – te żeberka nie mieszczą się nawet w pierwszej dziesiątce smacznych żeberek w Krakowie.
Plotki i komentarze jakie są w różnych portalach wskazują że problem z marnymi żeberkami występuje dość często w tym konkretnym lokalu, podobno lepiej wybrać się do Ribs on Fire na Kazimierzu… sprawdzimy 🙂
Ostatecznie po tej “kolacji” udaliśmy się wraz z kolegami w miasto by… coś zjeść.