Dziś artykuł będzie trochę inny – wyjść do restauracji się nie da a człowiek jednak coś dobrego zjeść pragnie. Jako że obowiązuje nas wszystkich zamknięcie w domach – postanowiłem spróbować swoich sił jako piekarz 🙂
W domowej biblioteczce odszukałem książkę Piotra Kucharskiego gdzie krok po kroku wyjaśnione są tajniki dobrego pieczywa. Książka jest przystępnie napisana a i przepisy są banalne. Trochę cierpliwości i dokładności w pracach a zdecydowanie wypiek się uda.
Poniżej zamieszczam przepis na bułeczki stworzony jest on na bazie książki o której wspominam – jednak z kilkoma uwagami dodatkowymi które zwłaszcza dla początkujących mogą być istotne.
Zdecydowanie bardzo ważna jest mąka – musi być porządna mąka pszenna – najlepiej typ 750 – w ostateczności 550 (tylko taką miałem)
Drożdże – świeże np „babuni”
Dzień pierwszy wieczorem
200gr mąki
200 ml wody – temperatura pokojowa
2g drożdży (nie więcej)
Rozpuścić drożdże w wodzie w sporej misce dodać mąkę i dokładnie wymieszać powstanie swoista papka która przez noc będzie rosła i rosła…
zostawiamy w temperaturze pokojowej na 12 – 16 godzin (np na noc) – powstanie spora ilość zaprawy – 3x więcej objętościowo – dlatego miska powinna być duża.
Dzień drugi
10gr drożdży
200 ml wody – temperatura pokojowa
400gr mąki
10 gr soli drobnej (1 spora łyżeczka od herbaty)
Rozpuszczamy drożdże w wodzie – muszą być całkiem rozpuszczone.
Wlewamy do zaprawy wczorajszej, dodajemy całą mąkę i sól – Najlepiej wyrabiać w dużej misce. Całość mocno klei się do rąk i do miski. wyrabiamy ręcznie, co chwila oprószając ręce mąką – szacuje że około 100gr mąki (to jest ilość dodatkowa) – zużywam na oprószanie rąk i miski – ciasto stopniowo się wyrabia aż przestaje się kleić do rąk – jest dobrze sprężyste – zajmuje to około 7 – 10 minut wyrabiania
Zostawiamy ciasto w misce pod przykryciem na około 2 – 3 godziny w temperaturze pokojowej. Nie dotykać, nie podglądać chodzić na paluszkach i mruczeć zaklęcia – dooooobrze wyrośnie około dwa trzy razy powiększy swoją objętość.
Wyjmujemy na stolnicę – lekko jeszcze zarabiamy (może się kleić <— dodać mąki).
Dzielimy na porcje najprościej dobrym dużym nożem – formujemy kuleczki – przecinamy na grzbiecie (to ważne) Nacięcia nożem powinny być spore – dzięki temu bułeczki nie pękają na bokach – układamy na papierze do pieczenia na blasze…. z tej ilości mąki powinno wyjść 9 bułeczek. Odległości między bułeczkami powinny być spore bowiem bułeczki jeszcze będą rosły
Odstawiamy na około 20 – 30 minut (tzw garowanie) bułeczki jeszcze trochę podrosną i otworzą się przez przecięcie.
Piekarnik nagrzewamy do 230 stopni (np w czasie czekania na garowanie)
BARDZO WAŻNE – przed włożeniem bułeczek zraszamy ścianki piekarnika wodą – musi powstać para wodna w środki – NIE WSTAWIAJMY miski z wodą czy dodatkowej półki z wodą – to bez sensu – zmniejszymy temperaturę blachy z bułeczkami i spód nie zrobi się chrupiący.
Przed samym włożeniem do piekarnika każdą bułeczkę SMARUJEMY WODĄ po wierzchu (np pędzelkiem)
Wkładamy do piekarnika na 15 – 20 minut – trzeba zerknąć jak wyglądają
Gdy uznamy że kolor bułeczek jest taki jak potrzeb – wyjmujemy z piekarnika i zdejmujemy z blachy – najlepiej na jakąś kratkę czy koszyczek tak by stygły „w powietrzu” – dzięki temu nie będą wilgotne a chrupiące.
Po kolejnych 10 minutach – bułeczki zaczynają znikać – ktoś co chwilę je podkrada 😉
Przepis jest bardzo prosty – nie wymaga za wiele pracy a jedynie cierpliwości w oczekiwaniu. Efekt jest naprawdę fajny i wszyscy domownicy (z wyjątkiem kota) zajadają się powstałym pieczywem.